25 lipca 2016

Mini haul | BANGGOOD

Cześć! 
Dzisiaj przychodzę do Was z moim już drugim haul' em z firmy Banggood.com. Może dla tych niewiedzących przypomnę, że sklep internetowy Banggood jest to zagraniczna stronka, na której kupimy dosłownie wszystko. Znajdziemy tam gadżety do domu, do ogrodu, przeróżną elektronikę, ubrania, obuwie oraz nawet zabawki dla dzieci. Asortyment sklepu jest ogromny co jest wielkim plusem! 
W dzisiejszym poście chciałabym Wam pokazać co udało mi się u nich zamówić, mam nadzieję, że rzeczy Wam się spodobają tak samo jak mi. Zapraszam :) 
pyłek do paznokci-KLIK
szczotka prostująca włosy-KLIK
balony- KLIK
1. Zamówiłam coś w stylu pyłku na paznokcie. Nie byłam pewna do końca jak to mam użyć, ponieważ pyłek ciągle odklejał się z paznokcia. Wybaczcie mi, ale nie jestem specjalistką od robienia manicure, bo można powiedzieć, że się powoli uczę. Jednak postanowiłam, że pomaluję paznokcie na kolor czerwony i posypie różowym pyłkiem. Nie zrobiłam tego po profesjonalsku, lecz według mnie prezentuje się to dość dobrze. Niestety po kilkukrotnym kontakcie palców z wodą, pyłek odszedł i nie wyglądało to za ciekawie. Być może źle to zrobiłam. Może Wy macie inne pomysły jak posypać tym cudeńkiem by nie odleciał i się trzymał? Koniecznie napiszcie w komentarzu. Jakość 5/10
2. Druga rzecz, która mi przyszła w paczuszce była to popularna od niedawna szczotka prostująca włosy. Tak strasznie byłam ciekawa oglądając przeróżne testy na Youtube czy to naprawdę działa. Może chcecie recenzji tej szczotki u mnie na blogu? Być może na dniach taki post się pojawi :) Jakość 9/10
3. Ostatnia rzecz, którą dostałam w tym zamówieniu to dwa ogromne balony (1 i 8). 30 lipca wyprawiam moją długo oczekiwaną osiemnastkę, dlatego takie balony są super ozdobą. Niestety na zdjęciu nie są nadmuchane z oczywistych powodów, ale obiecuje że zobaczycie je w przyszłym poście. Co do jakości jak na razie nie mogę się wypowiadać, bo tak naprawdę nawet nie jestem w stanie teraz wiedzieć czy nie są one przedziurawione. Dlatego może jakość zostawię do przyszłego postu. 

To już całe moje zamówienie. Mam nadzieję, że haul Wam się podobał, a teraz chciałabym Was zachęcić do klikania w linki powyżej. Jeśli to zrobiłaś, napisz przynajmniej 2 ceny wybranych przedmiotów, a w kolejnym poście zostaniesz wyróżniona! BUZIAKI ♥

17 lipca 2016

Jak zaczęła się moja przygoda z blogiem...

Jestem na blogsferze już kilka ładnych lat, a jeszcze nigdy nie napisałam, choć jednego powodu dlaczego założyłam bloga i po co tu nadal jestem. Dlatego postanowiłam, że z takim własnie tematem do Was dzisiaj przyjdę.
Moja przygoda z blogiem zaczęła się w 2012 roku. Do założenia bloga podkusiłam mnie dawna koleżanka i tak to się właśnie zaczęło.. Wtedy jeszcze mało wiedziałam na temat blogsfery, bo w sumie dopiero się w to wkręcałam. Bloga traktowałam jako pamiętnik w którym zapisywałam moje wspomnienia, lub nawet opisywałam co robiłam lub będę robić. Z biegiem czasu, przypadkiem dowiadywałam się, że moi znajomi już wiedza o moim blogu i go czytają. Szczerze mówić, nie podobało mi się to, chciałam żeby to było tylko dla mnie, żebym miałam chociaż mały skrawek internetu dla siebie. Jednak wtedy być może byłam za mała by zrozumieć to, że co umieszczam w internecie może każdy przeczytać. Teraz już to wiem i w ogóle mnie to nie powstrzymuje do dalszego działania.
Do bloga ciągło  mnie z każdym dniem coraz bardziej. Raz pamiętam miałam dość długą przerwę spowodowaną między innymi zepsuciem się aparatu. Kiedy odzyskałam już go, dziwnym trafem zapomniałam hasła jakie miałam logując się do blogsfery. Byłam zrozpaczona, próbowałam go odzyskać ale moje starania szły na marne. Blog sobie tak istniał nie używany około roku. W końcu w któryś szczęśliwy dzień znalazłam małą karteczkę z loginem i hasłem. Byłam wtedy tak mocno szczęśliwa, bardzo tęskniłam za moim blogiem, więc od razu powróciłam do stałego blogowania. Od tamtej pory nie miałam ani jednej przerwy, dostałam siły do blogowania i jak na razie nie zamierzam tego kończyć.
Dużo dziewczyn jak i chłopców zakłada blogi w tych czasach tylko po to by mieć z tego własne korzyści jakimi są np. darmowe ubrania czy kosmetyki. Dla mnie jest to nieposzanowanie czyjeś ciężkiej pracy. Ktoś pracował na te współprace ciężką pracą nad blogiem, a przyjdzie ktoś taki kto założy bloga, zbierze fałszywe i wymuszone obserwację i zdobędzie współprace z firmą którą będzie chciał. Jak dla mnie jest to kompletnie nie fair i bezsensu. Ja przyznaję się, że sama mam współprace, lecz nie było to jakoś przeze mnie wymuszone, przyszły z biegiem czasu i staram się z nich korzystać jeśli dostałam taką okazję..
Hmm no i po co tu nadal jestem? Moje przyzwyczajenie do bloga jest wielkie i chyba nie umiałabym zamknąć mojej strony i zapomnieć. Staram się ukazywać na blogu to co mnie interesuję. Blog kiedyś będzie dla mnie pamiątką, uważam że przyjemnie byłoby, kiedyś, za kilka lat poczytać sobie od nowa to co tutaj umieszczałam. Na pewno powróci mi mnóstwo wspomnień. Dlatego jeśli jeszcze nie masz bloga, zachęcam do założenia bo to nie wymaga wiele czasu, a kiedyś zobaczysz rezultaty swojej pracy! :) BUZIAKI ♥

bluzka- pepco
kimono- KLIK
spodenki- cropp
okulary- gucci 


A Wy jak zaczęliście swoją blogerską przygodę?

1 lipca 2016

Test i recenzja czarnej, domowej maseczki

Od dłuższego czasu jest głośno na internecie o Azjatyckiej Czarnej Masce. Maska ma przede wszystkim likwidować wągry znajdujące się na naszej twarzy. Taką maseczkę możemy kupić na przeróżnych stronkach chińskich typu Dresslink.com, Banggood.com, Cndirect.com itp.
Pamiętam kiedyś miałam podobną maskę, ale była ona bezbarwna i o ile się nie mylę kupiłam ją w Avon' ie. Była świetna, robiła dobrą robotę, a skóra po niej wyglądała o wiele lepiej. Dlatego chciałam wypróbować czarną, jednak nie uśmiechało mi się zamawiać jedną rzecz z wybranej chińskiej stronki i płacić dodatkowo dolarami. Na internecie ostatnio znalazłam świetny sposób na zrobienie samemu takiej maseczki i dzisiaj z tym właśnie do Was przychodzę :) Zapraszam!

1. Maseczka jest bardzo prosta. Potrzebujemy do niej akurat w moim przypadku zaledwie żelatyny oraz węgla aktywnego. Żelatynę możemy zastąpić klejem szkolnym lub białkiem z jajka.
2. Ja przygotowywałam wodę i żelatynę na oko, natomiast węgla dałam 3 tableteczki i pokruszyłam je łyżeczką.
3. Wszystkie składniki dodałam do jednej miseczki i dobrze wymieszałam, by nie było żadnych grudek. 
4. Następnie zwykłym pędzelkiem nałożyłam maskę równomiernie na twarz i przeczekałam aż wszystko ładnie zaschnie i będzie gotowe do oderwania. 
5. No i jaka jest moja opinia na temat czarnej maski? Hmmm może zacznę od początku. Nigdy wcześniej nie robiłam takiej maski, dlatego trochę się bałam. Nałożenie jej było dość łatwe i wygodne, gdyż robiłam to pędzelkiem. Niestety trudności pojawiły się przy ściąganiu tego z twarzy. Być może dodałam za dużo żelatyny, bo bardzo ciężko było mi ją oderwać z twarzy. Szczerze, męczyłam się z tym około 10-15 minut. Przy odrywaniu maseczki z polików, koszmarnie mnie bolało, po czym miałam ślady czerwone, lekko widoczne na zdjęciu powyżej. Gdy oderwałam pół maski z połowy twarzy, zrezygnowałam. Wymoczyłam dobrze całą twarz i zaczęłam ją zdzierać. Gdy moja twarz już była czyściutka, obmyłam ją samą wodą i osuszyłam. Wtedy twarz była mięciutka i delikatna w dotyku. Na nosku gdzie miałam małe niedoskonałości-znikły. Według mnie taka maseczka jest dobra w działaniu, ale dużo nerwów można stracić przy ściąganiu jej. Mimo to polecam Wam. BUZIAKI! :)